Samozadowolenie- pierwszy krok w przepaść

10k
Na wstępie chciałem podziękować wszystkim odbiorcom mojego bloga! Tydzień temu na liczniku pojawiło się już 10000 wyświetleń na mojej stronie! Jestem w ciężkim szoku, że tak swobodnie dryfowałem po kolejnych artykułach, zaczynając przygodę z blogiem od postawienia celu- nabicie 1000 wyświetleń. A tu proszę, cel spełniony dziesięciokrotnie lepiej, wszystko idzie w dobrym kierunku, a najlepsze jest to, że przecież jeszcze wszystko przede mną... No i jak najbardziej przed Wami, liczę że zostaniecie ze mną na dłużej i razem będziemy cumować przy następnych kamieniach milowych związanych z liczbą wyświetleń! Jednak nie ma co się za bardzo cieszyć, trzeba się motywować tym co było i nie popadać w samozadowolenie...



Najłatwiej osiąść na laurach

Wszystko za sprawą odpowiedniego nastawienia psychicznego. Często sam nawet tak miałem, że na zawodach przez dłuższy czas wolałem przegrywać w trakcie konkursu, bo schodzi z Ciebie cała presja. Później na pełnym rozluźnieniu, wchodzisz do koła w ostatniej próbie i rzucasz najlepszy rzut danego dnia. Nie dość, że jest to wspaniałe uczucie przerzucić kogoś w ostatniej próbie, to jeszcze sam sobie pokazujesz, że wytrzymałeś odpowiedzialność i dałeś radę dokonać tego co zakładałeś przed startem. 
Gorzej jednak kiedy od samego początku prowadzisz. Ma to swoje uroki, bo kiedy już w pierwszej próbie rzucasz dalej od całej stawki, masz nad nimi przewagę psychologiczną. Jednak tak jak wspomniałem, z tych z dalszych miejsc presja schodzi. Z lidera nie, gdyż wszyscy oczekują, że rzuci jeszcze dalej skoro tak dobrze rozpoczął konkurs. Wtem sytuacje mogą potoczyć się różnie. Jeśli jesteś twardy, pewny siebie jak nikt inny, to bardzo możliwe, że to kwestia kolejki aby się poprawić. Jeśli jednak zbyt wcześnie zaczniesz myśleć o wygranej, spijać śmietankę sukcesu przed zakończeniem zawodów... Wtedy nie wróżę dla Ciebie dobrze.

Dlaczego pierwszy krok w przepaść?

A no dlatego, że tracimy motywację do działania i zaczynamy błądzić w zakamarkach naszej wyobraźni. Jeśli dążymy do pewnego celu, musimy bardzo twardo stąpać po ziemi. Bez względu czy rzucasz młotem i czeka Cie w sezonie 10. startów. Czy jesteś piłkarzem i w lidze musisz zagrać w 30. kolejkach. Nie ma to najmniejszego znaczenia, bo dążysz do tego samego celu. Do zwycięstwa. W drodze na szczyt nie ma zakrętów z kierunkowskazami "odpocznij i poczekaj chwilę". Możliwe, że szansa którą otrzymałeś od losu, to ta jedna na milion. Dlatego nie możesz popaść w samozachwyt bo on nie prowadzi nigdzie. Łatwo jest sobie myśleć "jaki to jestem świetny" itd itp. Tylko np. po jednych wygranych zawodach, czy też meczu, łatwo jest mentalnie wejść na szczyt. Ciężej jest to udowodnić tydzień później, że faktycznie jest się mocnym zawodnikiem/drużyną,  aby móc regularnie odnosić małe zwycięstwa w drodze po sukces.

Przegrana- najlepsza nauczycielka

Moim zdaniem zdecydowanie lepiej jest przegrać i się czegoś nauczyć, niż ciągle wygrywać i utkwić w mentalnym przekonaniu o swojej świetności. Nic tak dobrze nie motywuje człowieka do cięższej pracy jak porażka. Żadne zwycięstwo nie da Ci tyle co najgorsza porażka. Czemu? Bo wygranej się nie analizuje. Wygranych się nie osądza. Czy wygrywanie jest złe? Nie, bo wszyscy dążymy by być najlepsi w swoim fachu. Czy brak umiejętności przegrywania jest złe? Tak, bo przez brak szacunku do rywala, podświadomie nie szanujemy także siebie. Wszystko kręci się wokół wypracowania odpowiedniej mentalności. Zdecydowanie trudniej mają młode talenty, które od początku kariery są w czymś najlepsi. Dobrymi przykładami w lekkoatletyce są osoby Konrada Bukowieckiego i Ewy Swobody. Zarówno nasz kulomiot, który bił rekordy Świata w każdej kategorii wiekowej, tak i nasza sprinterka bijąc rekord Świata u20 na 60 metrów narzucili na siebie presję sukcesu i otworzyli wrota do seniorskiej wielkiej kariery. Co widzimy po paru latach? Konrad jest na szczycie, świeżo po zdobyciu vice mistrzostwa Europy- wytrzymuje presję zarówno ze strony kibiców, jak i mediów. Jak na swój młody wiek jest bardzo dojrzałym zawodnikiem, mimo że do końca nie przywykł do przegrywania w swoim życiu. Ewa natomiast jest w lekkim kryzysie, gorzej radzi sobie z presją mediów, natomiast sportowo ciągle pokazuje, że ma potencjał i papiery na szybkie bieganie. Reasumując po odbiegnięciu od meritum- porażka uczy pokory. W sporcie jeśli nie zaznasz smaku porażki, to nie możesz nazwać się pełnoprawnym sportowcem. To ona uczy nas właściwych wartości, które możemy wykorzystywać w późniejszej karierze, jak i też równolegle w życiu codziennym.

"Tylko prawdziwi mistrzowie pokazują
swoją wartość po porażce."
~Sir Alex Ferguson

Komentarze

  1. Nie będę ukrywać, że stanę się Twoim stałym bywalcem. Przyjdę tutaj jutro. Dobrej nocki. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Porażka jako pierwszy krok do Sukcesu

Okazana dobroć zawsze powraca!

Hart ducha- krok do doskonałości